środa, 19 grudnia 2018

Styczniowy wykład z literatury

Wykład mgr Anna Tomczyk
„Doświadczenie PRL-u w twórczości Ewy Berberyusz”
w dniu 9 stycznia 2019 r. godz. 10.00 
Gryfiński Dom Kultury, ul. Szczecińska 17

ZAPRASZAMY

Ewa Teresa Berberyusz-Wyrzykowska – polska dziennikarka i reportażystka, prozaik. Córka Sylwiusza Jerzego Berberyusza - topografa i dyplomowanego oficera Wojska Polskiego oraz Gabrieli z Szulczewskich - urzędniczki. Wikipedia
Data urodzenia: 19 sierpnia 1929 89 lat


Za Wyborczą:

,,Otwieram zbiór dawnych wywiadów Ewy Berberyusz z ludźmi "Solidarności", opozycji, Kościoła wydany pod chwytliwym tytułem "Ale się porąbało" - i przypomina mi się ostra zima 1981.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
W Warszawie u św. Anny - msza za tragicznie zmarłego dziennikarza Jerzego Zieleńskiego. Inteligencki tłum futrzanych czap i kożuchów. Ewa Berberyusz (zwana przez Białoszewskiego Berberą) podaje konspiracyjnym szeptem jakąś środowiskową wiadomość. Choć niektórych kosztowało to wiele, a większość bardzo mało, wszyscy mieli przyjemne poczucie, że są razem, w komitywie, spełniając jakiś elementarny społeczny obowiązek, i że od postawy każdego zależy jakoś los całości.

Tamten czas miał trudny do wyrażenia urok. Najdosadniej określił go Kisiel. Kiedy po przyjeździe do Paryża pytano go, jak się czuje w Warszawie stanu wojennego, odpowiedział: świetnie, jak za okupacji! Sfera działalności serio przeniosła się do podziemia. Podziemne społeczeństwo było wspaniałe: solidarne, otwarte i zarazem wierne autorytetom, panowała w nim wolność słowa. Schodząc się w katakumbach stanu wojennego i mówiąc piękne rzeczy o Polsce, ludzie mieli poczucie, że współtworzą przyszły kształt kraju. Wydawało się, że ta inna Polska powstaje już teraz, na naszych oczach. Pamiętam z roku 1986 lub 1987 jednego z działaczy solidarnościowych. Wtedy jeszcze nie przypuszczał, że za pięć lat zostanie ministrem jednego z najtrudniejszych resortów, i tłumaczył mi z wiarą: "Solidarność" pozostanie na zawsze, będzie wpisana w ustrój tego kraju!
Książka Ewy Berberyusz - gwiazdy ówczesnego solidarnościowego dziennikarstwa - jest ciekawym, choć wyrywkowym dokumentem tamtego czasu. W jeden łańcuch połączono takie postacie jak: Klemens Szaniawski, Bronisław Geremek, Lech Wałęsa, Piotr Wierzbicki, Zofia Kuratowska, o. Jacek Salij, Julian Stryjkowski, ks. Bronisław Dembowski, Norman Davies, Władysław Siła-Nowicki, Andrzej Szczepkowski. Kilka z nich nie żyje. Dla tych, co pozostali, trudno znaleźć ideowy mianownik, jakim była tamta "Solidarność", symbolizująca po prostu Polskę. Należą dziś do przeciwstawnych obozów. Czy należy się temu dziwić? Niewola sprzyja jedności, wolność oznacza podział.
W tej książce wszyscy jeszcze tworzą jedną rodzinę. Ewa Berberyusz jak zwykle podbija czytelnika familiarnym tonem, umiejętnością natychmiastowego wchodzenia w komitywę zarówno z bohaterem wywiadu, jak z czytelnikiem. O tym jest ta książka - o komitywie tamtego czasu. I może najlepiej zapamiętuje się z niej smaczny, osobisty szczegół.
"Bronisława Geremka spotkałam po raz pierwszy w kolejce do kasy na dworcu Gdańsk Główny... Miał odprężoną, chociaż zmęczoną twarz (wtedy się prawie nie sypiało) i przykrótkie, znoszone spodnie, co przydawało mu wdzięku". "Kiedyś, po wielkanocnych rekolekcjach głoszonych przez ojca Jacka Salija w kościele tak przepełnionym, że młodzi wisieli na gzymsach, uklękłam przy konfesjonale, w którym spowiadał...". "Staszka Krajewskiego poznałam na fotograficznej wystawie cmentarzy żydowskich w kościele na Przyrynku, u księdza Niewęgłowskiego...". "Klemensa Szaniawskiego widzę, jak stoi na przełęczy Karb w Tatrach i patrzy w niebo. We trójkę (wraz z jego żoną Anią) znaleźliśmy się w środku burzy...".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz